Budda nauczał, że aby osiągnąć oświecenie, osoba musi rozwinąć dwie cechy: mądrość i współczucie. Mądrość i współczucie są czasami porównywane do dwóch skrzydeł, które współpracują ze sobą, aby umożliwić latanie, lub dwóch oczu, które współpracują ze sobą, aby głęboko widzieć.
Na Zachodzie uczono nas myśleć o „mądrości” jako o czymś, co jest przede wszystkim intelektualne, a „współczucie” jako o czymś, co przede wszystkim jest emocjonalne, i że te dwie rzeczy są odrębne, a nawet niezgodne. Doprowadzono nas do przekonania, że rozmyte, soczyste emocje stoją na drodze czystej, logicznej mądrości. Ale to nie jest zrozumienie buddyjskie.
Słowo sanskryckie tłumaczone zwykle jako „mądrość” to pradżnia (w języku pali, panna ), które można również przetłumaczyć jako „świadomość”, „rozeznanie” lub „wgląd”. Każda z wielu szkół buddyzmu rozumie pradżnię nieco inaczej, ale ogólnie możemy powiedzieć, że pradżnia jest zrozumieniem lub rozeznaniem nauki Buddy, szczególnie nauki anatta, zasady braku jaźni.
Słowo zwykle tłumaczone jako „współczucie” to karuna, rozumiane jako aktywne współczucie lub gotowość do znoszenia bólu innych. W praktyce prajna rodzi karunę, a karuna rodzi pradżnię. Naprawdę nie możesz mieć jednego bez drugiego. Są środkiem do urzeczywistnienia oświecenia, a same w sobie są również oświeceniem.
Współczucie jako trening
W buddyzmie ideałem praktyki jest bezinteresowne działanie w celu złagodzenia cierpienia, gdziekolwiek się pojawi. Możesz argumentować, że nie można wyeliminować cierpienia, ale praktyka wymaga od nas podjęcia wysiłku
Co bycie miłym dla innych ma wspólnego z oświeceniem? Po pierwsze, pomaga nam zrozumieć, że „zindywidualizuj mnie” i „zindywidualizuj” to błędne pomysły. I tak długo, jak utknęliśmy w pomyśle „co to dla mnie znaczy?” nie jesteśmy jeszcze mądrzy .
W Being Upright: Zen Meditation i Bodhisattva Nauczyciel Soto Zen, Reb Anderson napisał: „Osiągając granice praktyki jako osobna działalność osobista, jesteśmy gotowi otrzymać pomoc ze współczujących królestw poza naszą rozróżniającą świadomością”. Reb Anderson kontynuuje:
„Uświadamiamy sobie ścisły związek między prawdą umowną a prawdą ostateczną poprzez praktykę współczucia. To dzięki współczuciu jesteśmy mocno ugruntowani w prawdzie umownej i dlatego jesteśmy przygotowani na przyjęcie prawdy ostatecznej. Współczucie przynosi zarówno ciepło, jak i życzliwość obu perspektywy. Pomaga nam być elastycznym w interpretowaniu prawdy i uczy nas udzielania i otrzymywania pomocy w praktykowaniu wskazań. ”
W esencji Sutry serca Jego Świątobliwość Dalajlama napisał:
„Według buddyzmu współczucie jest dążeniem, stanem umysłu, chcącym, by inni byli wolni od cierpienia. Nie jest bierny, nie jest tylko empatią, ale raczej empatycznym altruizmem, który aktywnie stara się uwolnić innych od cierpienia. Prawdziwe współczucie musi mieć zarówno mądrość, jak i życzliwość. Oznacza to, że należy zrozumieć naturę cierpienia, od którego chcemy uwolnić innych (jest to mądrość), i należy doświadczyć głębokiej intymności i empatii wobec innych czujących istot (to jest kochająca życzliwość)."
Nie, dziękuję
Czy widziałeś kiedyś kogoś, kto robi coś uprzejmego, a potem denerwujesz się, że nie otrzymałeś należnego podziękowania? Prawdziwe współczucie nie oczekuje nagrody ani nawet zwykłego „dziękuję”. Oczekiwanie nagrody to podtrzymywanie idei oddzielnego ja i odrębnego drugiego, co jest sprzeczne z celem buddyjskim.
Ideałem dana paramita doskonałością dawania jest „brak dawcy, brak odbiorcy”. Z tego powodu tradycyjnie męczący mnisi otrzymują jałmużnę w milczeniu i nie wyrażają podziękowań. Oczywiście w konwencjonalnym świecie istnieją dawcy i odbiorcy, ale ważne jest, aby pamiętać, że akt dawania nie jest możliwy bez otrzymania. Tak więc dawcy i odbiorcy tworzą się nawzajem i jeden nie jest lepszy od drugiego.
To powiedziawszy, odczuwanie i wyrażanie wdzięczności może być narzędziem do odpierania naszego egoizmu, więc jeśli nie jesteś żebrzącym mnichem, z pewnością należy powiedzieć „dziękuję” za akty grzeczności lub pomocy.
Rozwijanie współczucia
Aby czerpać ze starego dowcipu, musisz być bardziej współczujący w taki sam sposób, jak w Carnegie Hall ćwicz, ćwicz, ćwicz.
Zauważono już, że współczucie powstaje z mądrości, tak jak mądrość powstaje ze współczucia. Jeśli nie czujesz się ani szczególnie mądry, ani współczujący, możesz poczuć, że cały projekt jest beznadziejny. Ale zakonnica i nauczycielka Pema Chodron mówi: „zacznij, gdzie jesteś”. Jakimkolwiek bałaganem jest teraz twoje życie, jest gleba, z której może wyrosnąć oświecenie.
W rzeczywistości, chociaż możesz robić krok po kroku, buddyzm nie jest procesem „krok po kroku”. Każda z ośmiu części Ośmiorakiej Ścieżki wspiera wszystkie pozostałe części i powinna być realizowana jednocześnie. Każdy krok integruje wszystkie kroki.
To powiedziawszy, większość ludzi zaczyna od lepszego zrozumienia własnego cierpienia, co prowadzi nas z powrotem do mądrości prajna . Zazwyczaj medytacja lub inne praktyki uważności są środkami, dzięki którym ludzie zaczynają rozwijać to zrozumienie. Gdy nasze złudzenia się rozpadają, stajemy się bardziej wrażliwi na cierpienie innych. Ponieważ jesteśmy bardziej wrażliwi na cierpienie innych, nasze złudzenia się rozpuszczają.
Współczucie dla siebie
Po tych wszystkich rozmowach o bezinteresowności może się wydawać dziwne, aby dyskusja zakończyła się współczuciem dla samego siebie. Ale ważne jest, aby nie uciec od własnego cierpienia.
Pema Chodron powiedział: „Aby mieć współczucie dla innych, musimy mieć współczucie dla siebie samych”. Pisze, że w buddyzmie tybetańskim istnieje praktyka zwana tonglen, która jest rodzajem praktyki medytacyjnej, która pomaga nam połączyć się z własnym cierpieniem i cierpieniem innych.
„Tonglen odwraca zwykłą logikę unikania cierpienia i szukania przyjemności, a tym samym uwalniamy się z bardzo starożytnego więzienia samolubstwa. Zaczynamy odczuwać miłość zarówno dla siebie, jak i dla innych, a także musimy dbać o siebie i innych Budzi nasze współczucie i wprowadza nas w znacznie szerszy obraz rzeczywistości. Wprowadza nas w nieograniczoną przestronność, którą buddyści nazywają shunyata. Wykonując tę praktykę, zaczynamy łączyć się z otwartym wymiarem naszej istoty. ”
Sugerowana metoda medytacji językowej różni się w zależności od nauczyciela, ale zazwyczaj jest to medytacja oparta na oddechu, w której medytujący wizualizuje przyjmowanie bólu i cierpienia wszystkich innych istot przy każdym wdechu i oddawanie naszej miłości, współczucia, i radość dla wszystkich cierpiących istot przy każdym wydechu. Kiedy jest praktykowany z całkowitą szczerością, szybko staje się głębokim doświadczeniem, ponieważ doznanie nie jest wcale symboliczną wizualizacją, ale dosłownie przekształca ból i cierpienie. Praktykujący uświadamia sobie, że korzysta z nieskończonej studni miłości i współczucia, która jest dostępna nie tylko dla innych, ale dla nas samych. Dlatego bardzo dobrą medytacją jest praktykowanie w czasach, gdy sam jesteś najbardziej bezbronny. Uzdrawianie innych leczy również siebie, a granice między sobą a innymi są widoczne z tego, czym są nie istnieją.